Koniec kwietnia. Jedna trzecia szkoły szykowała się w tym czasie do egzaminu maturalnego. A my? Naszym najbliższym celem była światowa stolica mody i elegancji, miasto miłości, kraina wina i serów, jednym słowem - Paryż!
Wyjechaliśmy 26.04 z dworca PKS. Podróż - choć długa, minęła nam bez problemów i dojechaliśmy ok. dwie godzin przed czasem. Po zameldowaniu w hotelu, odświeżyliśmy i od razu wyruszyliśmy zwiedzać okolice. Pierwszym punktem była katedra wspaniała Notre Dame.
Następnego dnia udaliśmy się do Luwru, gdzie spędziliśmy cały dzień napawając się pięknem sztuki na światowym poziomie, urokiem niezliczonych obrazów i rzeźb. Idąc przez Pola Elizejskie doszliśmy pod Łuk Triumfalny, spod którego odjeżdżało metro prowadzące do stałego, codziennego punktu naszej wyprawy, czyli kolacji w restauracji, mieszczącej się w galerii handlowej w dzielnicy La Defense.
Dnia kolejnego nie mogliśmy się już doczekać. Czekała nas mianowicie podróż do Disneylandu! Paryskimi kolejami podmiejskimi szybko dojechaliśmy na miejsce, każdy dostał swój bilet i mogliśmy korzystać przez cały dzień z atrakcji sławnego i fantastycznego parku rozrywek. Każdy z nas czuł się jakby cofnął się w czasie o dziesięć lat. Nikt nie obawiał się wyrażać dzięcięcego zachwytu ani reakcji na poziomie wczesnoszkolnym. Wszyscy zajęci byliśmy odnajdywaniem swoich bohaterów z dzieciństwa i rozkoszowaniem się przejazdami najbardziej szalonymi kolejkami. Jedynym minusem była pogoda, która - zresztą poza dwoma cieplejszymi dniami, nie była dla nas zbyt łaskawa. W środę wreszcie zobaczyliśmy zabytek, który jest chyba najlepiej rozpoznawalnym budynkiem na świecie – Wieżę Eiffla. Choć nie wjechaliśmy na sam szczyt, widok był nieziemski, zdjęcia wyszły wspaniale, zarówno na, jak i pod wieżą. Przeszliśmy stamtąd do metra, którym dojechaliśmy do cmentarza Pere Lachaise, gdzie odwiedziliśmy groby takich sław, jak Jima Morrisona, Edith Piaf czy naszego znamienitego rodaka, Fryderyka Chopina.
Pierwszy dzień maja, jako dzień wolny od pracy, nie jest dobrym dniem na zwiedzanie czegokolwiek, zwłaszcza w Paryżu i zwłaszcza w deszczu. Krążąc od miejsca do miejsca zrobiliśmy sobie najdłuższy spacer po mieście: od Sorbony, Panteonu, muzeum d’Orsay, przez stadion Paris Saint Germain i Roland Garros, a potem powrót do hotelu, by przebrać się z przemoczonych ubrań przed kolacją.
Następnego dnia pogoda nadal zdawała się być na nas obrażona. Pojechaliśmy zwiedzać Wersal, którego największą zaletą są gigantyczne ogrody, w jakich lubował się król Ludwik XIV. Choć ziąb i deszcz nieco przysłoniły niektóre z jego atutów, to nadal byliśmy zdumieni pięknem krętych labiryntów żywopłotów tego oświeceniowego zabytku.
Stamtąd pojechaliśmy do muzeum d’Orsay, które tym razem było otwarte, więc mogliśmy je spokojnie zwiedzić. Deszcz co prawda postanowił nas doszczętnie zmoczyć, gdy staliśmy w kolejce, ale to, co zobaczyliśmy w środku było tego warte. Jest to jedno z najpiękniejszych muzeów w Paryżu, co niektórzy śmią twierdzić, że piękniejsze nawet od Luwru.
W ostatni dzień naszej paryskiej eskapady pogoda nieco się poprawiła. Wyszło słońce, a my pojechaliśmy do jednej z popularniejszych dzielnic stolicy Francji – Gare du Nord, by udać się nią pod bazylikę Sacre Ceur, na sławne wzgórze artystów - Montmartre i przespacerować się obok słynnego Moulin Rouge.
Udało nam się także wjeść do niedużego, ale ślicznego muzeum Rodina, gdzie mogliśmy chwilkę odpocząć w jego ogrodach pełnych monumentalnych dzieł tego niezrównanego artysty.
Niedziela okazała się najcieplejszym i najładniejszym dniem w czasie naszego pobytu, przez co jeszcze trudniej było nam rozstać się z paryska metropolią. Niestety nie mieliśmy wyjścia… Na szczęście w tę stronę droga także minęła sprawnie i już po siódmej rano w poniedziałek byliśmy z powrotem w Częstochowie.
Wrażenia? ... Nie do opisania, nie do porównania - bezpośrednie spotkanie z dziedzictwem kultury i sztuki, które zazwyczaj oglądamy przez pryzmat kolorowych albumów, pozostawiło pamiątkę nie tylko w postaci stosów zdjęć, ale przede wszystkim w postaci trwałych obrazów w pamięci , chwil wzruszeń i wspomnień.