"Ten kto żyje widzi dużo, ten kto podróżuje widzi więcej"- mówi arabskie przysłowie. Przekonali się o tym Sienkiewiczacy, także absolwenci, którzy w dniach 28.05-31.05, wzięli udział w wycieczce zorganizowanej przez biuro podróży Rajska Grecja.
W sobotę, punktualnie o 6:00, ruszyliśmy w kierunku Austrii. Piękny Wiedeń zaskoczył nas zabytkową architekturą katedr i kamienic, okazałymi ogrodami carskimi, wpisanymi na listę UNESCO, ulicznym gwarem oraz kawiarenkami wypełnionymi po brzegi turystami. My także mieliśmy okazję posmakować słynnych czekoladek, czy kawy.
W kolejnym dniu wycieczki odwiedziliśmy największe miasto Słowacji - Bratysławę. Nieśpiesznie obejrzeliśmy Zamek Bratysławski, Katedrę św. Marcina, Rynek, czy Stary Ratusz. Stolica Słowacji objawiała się jako klimatyczne miejsce z pięknymi pomnikami, fontannami czy kościółkami. Sienkiewiczacy skorzystali z menu znanych - także w Polsce - restauracji, inni z kolei pałaszowali regionalne dania - "halukšky" czy " bryndzove pirohe".
"Raz w roku pojedź w miejsce, w którym nigdy nie byłeś" - mawiał Dalajlama. Ta maksyma przyświecała nam, kiedy obraliśmy kurs na Budapeszt... Całodzienny, poniedziałkowy spacer po stolicy Węgier, ukazał wielowiekowe zabytki. Podziwialiśmy widoki ze Wzgórza Zamkowego, metro, czy monumentalny Parlament rozciągający się nad Dunajem. Wieczorem nasz pobyt w stolicy uświetnił rejs statkiem, który dostarczył wszystkim uczestnikom wielkich wrażeń. Oglądane w ciągu dnia neogotyckie budowle, tym razem rozświetlone zostały w niepowtarzalny sposób. Był to dzień pełen emocji, ale prawdziwą architektoniczną perełkę odkrył przed nami ostatni dzień pobytu.
Wracając do kraju zatrzymaliśmy się w najbardziej śródziemnomorskim z nieśródziemnomorskich miejsc - Szentendre - małym węgierskim miasteczku. I tu wyraźnie odczuć się dało, że życie płynie jakby wolniej, smaczniej. A ci, którzy w Budapeszcie nie skosztowali langosza, mogli nadrobić zaległości. Ciesząc się ostatnimi chwilami pobytu, podziwialiśmy sztukę miejscowych artystów, nietypową architekturę, wąskie uliczki, mnóstwo zaułków, bulwary, czerwone dachówki, czy maleńkie Synagogi.
Były to wyjątkowe cztery dni. Dni pełne wrażeń i emocji. Teraz już wiemy, że "można zamknąć oczy na rzeczywistość, ale nie na wspomnienia".